Takich pieniędzy jeszcze nie było. Polska walczy o fortunę z FIFA
Niedzielny mecz z Finlandią urasta do miana kluczowego dla reprezentacji Polski w rywalizacji o awans na mistrzostwa świata 2026. Jest o co walczyć – oprócz sukcesu czysto sportowego, Biało-czerwoni mogą sięgnąć także po lukratywne nagrody finansowe. FIFA ma przeznaczyć nawet ponad dwukrotnie więcej pieniędzy dla federacji piłkarskich niż trzy lata temu w Katarze!
Rekordowe nagrody
Turniej, który w czerwcu i lipcu przyszłego roku odbędzie się w Stanach Zjednoczonych, Meksyku i Kanadzie, przez szefa FIFA, Gianniego Infantino, szumnie zapowiadany jest jako „największe wydarzenie sportowe w historii świata”. I choć to w dużej mierze z pewnością kwestia subiektywna, to gdy zajrzymy w liczby, takie słowa wcale nie szokują.
Przede wszystkim będą to pierwsze MŚ, na które pojedzie aż 48 drużyn. Faza grupowa zostanie zatem rozszerzona z ośmiu grup aż do dwunastu. Już teraz wiadomo, że nie zabraknie debiutantów – po raz pierwszy w dziejach na światowy czempionat pojadą Jordania i Uzbekistan.
Nie może zatem dziwić, że skoro więcej meczów to także więcej pieniędzy, ale kwoty przeznaczone do wypłacenia poszczególnym federacjom i tak mogą przyprawić o zawrót głowy. Jak informuje agencja AP, FIFA planuje przeznaczyć na nagrody aż 896 milionów dolarów. To kwota nieporównywalnie większa niż trzy lata temu – w Katarze na te cele przeznaczono łącznie 440 milionów dolarów.
Tak było wcześniej
Wciąż nie wiadomo, jaki będzie dokładny podział pieniędzy, ale na pewno sporo wyższy od tego przy okazji ostatniego czempionatu. A właśnie na Bliskim Wschodzie zwycięska reprezentacja Argentyny zarobiła aż 42 miliony dolarów, pokonana w finale Francja – 30 milionów, zaś trzecia Chorwacja – 27 milionów.
Reprezentacja Polski, która po raz pierwszy w XXI wieku wyszła z grupy kończąc swoją przygodę na 1/8 finału, wywalczyła dla federacji 13 milionów dolarów. Była to suma o 4 miliony większa niż gdyby Biało-czerwoni odpadli z turnieju już po fazie grupowej.
W kontekście nadchodzącego turnieju niemal pewne wydaje się, że każda drużyna, która przystąpi do mistrzostw świata, zarobi co najmniej ponad 10 milionów w amerykańskiej walucie. Będzie to najlepiej płatny mundial w historii, ale… to zupełnie nie może dziwić.
Można tak bowiem powiedzieć o każdym kolejnym turnieju. Wystarczy spojrzeć na nagrody wypłacane mistrzom świata. Wspomniani Argentyńczycy z nagrodą w wysokości 42 milionów dolarów plasują się przed Francją 2018 (38 mln), Niemcami 2014 (35 mln), Hiszpanią 2010 (30 mln) czy Włochami 2006 (21,5 mln). Czy to ciągłe podnoszenie poprzeczki może się kiedyś skończyć? Na razie nic na to nie wskazuje – sky is the limit.
Więcej meczów, więcej pieniędzy
A przecież dwanaście dodatkowych drużyn względem poprzednich turniejów oznacza aż 40 dodatkowych meczów – 24 w fazie grupowej, 16 w dodatkowej fazie pucharowej. Tym samym ogólna liczba spotkań wzrośnie z 64 aż do 104. Symboliczną „setkę” będzie stanowił ostatni ćwierćfinał – wszystko, co ponad nią, to już strefa medalowa.
Aż 62% więcej meczów niż w poprzednich MŚ oznacza oczywiście dużo większe pole do popisu dla FIFA rozdzielającej prawa medialne. Więcej spotkań oznacza więcej transmisji, a więcej transmisji oznacza więcej reklam. Możemy dołożyć do tego fakt, że Stany Zjednoczone stanowią największy rynek reklamowy na świecie, a stadiony w dużej mierze były gotowe – nie trzeba było zabierać się za infrastrukturę od podstaw, tak jak było to na przykład w przypadku Polski przed Euro 2012.
Rozszerzona formuła turnieju może także przyciągnąć przed odbiorniki dużo szerszą widownię. O awans na MŚ wciąż walczy chociażby Indonezja, która z ludnością o wielkości niespełna 300 milionów stanowi trzecie najludniejsze państwo Azji – za Indiami i Chinami. Wszystkie te czynniki zsumowane sprawiają, że pieniądze płyną do FIFA szerokim strumieniem, a prognozy finansowe światowej federacji są niezwykle korzystne.
Bogactwo FIFA
Jak dowiadujemy się z „Bloomberga”, wpływy FIFA w trzyleciu 2023-2026 mogą przekroczyć nawet 11 miliardów dolarów. To suma, która oznacza nawet 45% wzrostu względem lat 2019-2022 zakończonych mundialem w Katarze. Ten okres przyniósł światowej federacji 7,6 miliarda przychodów.
Oczywiście takie rekordy finansowe nie byłyby możliwe, gdyby do całego przemysłu swojej cegiełki – czy raczej olbrzymiej cegły – nie dołożyli kibice. Oprócz wykupowania abonamentów telewizyjnych i oglądania reklam, w milionach będą przecież obecni w Ameryce Północnej na samym turnieju.
Ceny wejściówek na poszczególne mecze mają dynamiczne ceny i przypominają system znany między innymi z rezerwowania biletów lotniczych – im większy popyt, tym więcej trzeba zapłacić. Ale o ile w Katarze najtańsze bilety na najmniej medialne mecze fazy grupowej kosztowały nieco ponad 10 dolarów, o tyle w USA, Kanadzie i Meksyku w takim przypadku będzie trzeba zapłacić ponad 60 dolarów. A co dopiero w fazie pucharowej, medalowej czy na spotkania z udziałem najlepszych drużyn!
Przed reprezentacją Polski jest zatem walka nie tylko o podtrzymanie dobrej sportowej passy i awans na szósty wielki turniej z rzędu, ale także o ogromne pieniądze. W niedzielę na Stadionie Śląskim w Chorzowie po meczu z Finlandią federacja albo pozostanie w pełni walki o co najmniej ponad 10 milionów dolarów, albo mocno sobie utrudni – by nie powiedzieć, że zamknie – drogę do tych pieniędzy.
Marcin Długosz
Więcej Artykuły
TVP Sport pokaże mistrzostwa świata w darcie. Trzech Polaków w turnieju
Telewizja Polska pokaże tegoroczne mistrzostwa świata PDC w darcie, które odbędą się w londyńskim Alexandra Palace od 11 grudnia do 3 stycznia. Turniej z rekordową liczbą 128 uczestników i pulą nagród 5 milionów funtów to najdłuższe mistrzostwa świata w historii tej dyscypliny.