08.10.2025 08:07

Szaleństwo cenowe na mundialu. FIFA jak… linie lotnicze

Powoli na tapecie pojawiają się mistrzostwa świata 2026. Jak zapowiadał szef FIFA, Gianni Infantino, turniej ten ma być „największą imprezą sportową w historii”. Wiele wskazuje na to, że będzie także najdroższą, bo informacje na temat cen wejściówek na mecze mogą przyprawić o zawrót głowy.

Udostępnij
Szaleństwo cenowe na mundialu. FIFA jak… linie lotnicze

Karuzela się rozkręca

Na razie wszystko jeszcze wygląda dosyć spokojnie. Przed październikową przerwą reprezentacyjną, pewną przepustkę na imprezę w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Meksyku wywalczyło tylko – oprócz gospodarzy – po sześć zespołów ze strefy azjatyckiej i południowoamerykańskiej, a ponadto Maroko, Tunezja i Nowa Zelandia.

Drużyn pewnych wyjazdu do Ameryki Północnej wkrótce zacznie jednak przybywać, a co za tym idzie zwiększa się zapotrzebowanie na bilety. Pierwsze dwie fazy sprzedaży wejściówek – dla osób, które chcą kupić je w ciemno i nie czekają na dokładny terminarz – są przewidziane już na tę jesień. Pozostali muszą poczekać do 2026 roku, kiedy szczegółowy kalendarz gier MŚ zostanie kompleksowo ułożony.

Od października o bilety mogą walczyć już posiadacze kart Visa – a więc oficjalnego sponsora turnieju – którzy mają wyrobiony specjalny dokument FIFA ID. W listopadzie furtka będzie otwarta w dalszym ciągu dla posiadaczy FIFA ID, ale w kwestii płatności nie będzie ograniczenia do raptem jednej metody.

Fortuna za bilet

Już teraz wiadomo jednak, że żeby cieszyć się piłką nożną w najlepszym wydaniu na żywo podczas przyszłorocznego mundialu, trzeba będzie sięgnąć do portfela. I to bardzo głęboko. Najtańsze wejściówki na spotkania światowego czempionatu w Ameryce Północnej opiewają na 60 dolarów, co stanowi gigantyczną przebitkę nawet względem imprezy w bogatym przecież Katarze. Trzy lata temu za odpowiedniki biletów takiej kategorii trzeba było zapłacić raptem 11 dolarów.

To jednak i tak nic w porównaniu z pieniędzmi, które przyjdzie zapłacić każdemu chętnemu, by obejrzeć na żywo finał mistrzostw świata. Według „Mundo Deportivo”, najtańsze bilety na to spotkanie w najgorszej kategorii będą kosztowały ponad 2000 dolarów od sztuki! To brzmi jak absolutne szaleństwo nawet rzucając okiem na MŚ 2022, kiedy wejściówki na finałowe spotkanie Argentyny z Francją wahały się od 200 do 1600 dolarów.

Wyższe kategorie cenowe na finał? Proszę bardzo: 2800, 4200, a nawet 6370 dolarów! I to wszystko na samym początku sprzedaży, a dochodzimy tu do kolejnej, bardzo istotnej kwestii. Ona także w porównaniu z poprzednimi imprezami rangi MŚ stanowi precedens.

Po raz pierwszy bowiem FIFA zdecydowała się na wprowadzenie systemu „dynamicznych cen”. W praktyce oznacza to, że zastosowany zostanie system znany chociażby z linii lotniczych – im większy popyt na dany mecz, tym większe pieniądze będzie trzeba zapłacić za wejściówkę. Strach pomyśleć, jakie kwoty na spotkania półfinałowe czy wspomniany już finał może wygenerować ten system w kolejnych miesiącach sprzedaży, kiedy zainteresowanie jeszcze bardziej się zwiększy.

„Nie można stwarzać takich barier”

Niesmaku postępowaniem organizacji dowodzonej przez Infantino nie ukrywa Michał Pol – współwłaściciel Kanału Sportowego i dziennikarz, który pracował na żywo przy wielu mistrzostwach świata. – Pazerność FIFA mnie poraża. Nie można traktować wszystkich kibiców jak klientów Ubera, gdzie ceny rosną w zależności od pożądania – kwituje.

I mówi: – To jest nowoczesne podejście, ale ja to wszystko bym podzielił. Niech będzie 30% dla tych najbardziej bogatych czy zdesperowanych, ale niech 35% pozostanie budżetowe. Piłka nożna powinna być dla kibiców.

– Nie można stwarzać takich barier. FIFA jest tak bogata, zarobi tyle pieniędzy na prawach telewizyjnych czy marketingu, że będzie je liczyła w miliardach. Na każdy stadion powinna być ustalona pula biletów w normalnych cenach. Oczywiście jasne, że czasem z takiej puli bilety wylosowaliby też ludzie, których stać na wszystko, ale poszczęściłoby się też zwykłym kibicom. Nie możemy zamykać stadionów dla normalnych fanów, którzy nie zapłacą 10 tysięcy złotych, żeby zobaczyć na żywo mecz piłkarski – podkreśla Pol.

Zdaje się, że kontrowersje wokół cennika będą tylko rosły. Choć akurat na amerykańskich rynku system „dynamicznych cen” może się sprawdzić doskonale zważywszy na to, że tamtejsze społeczeństwo jest przyzwyczajone do podobnych mechanizmów przy okazji największych wydarzeń sportowych, muzycznych czy rozrywkowych. Ale czy aby na pewno chodzi tylko o to, żeby organizator MŚ zarobił jak najwięcej?

– FIFA zapomina o swojej misji. Nie można zrobić z kibiców zwykłych korpoklientów, bo po prostu w przyszłości się za to zapłaci – nie ma wątpliwości Pol.

I dodaje: – Ja myślę, że oczywiście kibice gotowi wydać nawet tak szalone pieniądze się znajdą. Przecież mówimy o paruset tysiącach ludzi w skali całego świata. Na mundialach spotykałem już różnych desperatów, którzy wyprzedawali cały swój majątek, żeby pojechać na turniej. Ale czy to potrzebne? FIFA jest obrzydliwie bogata. Na jej kontach są miliardy, których już nie ma na co wydawać. Powinien pojawić się jakiś sufit.

Oto, jak orientacyjnie mogą kształtować się ceny biletów na poszczególne fazy przyszłorocznych mistrzostw świata:

Faza grupowa: 60 dolarów (IV kategoria), do 150 dolarów (III kategoria), do 300 dolarów (II kategoria), do 400 dolarów (I kategoria).

Faza pucharowa: 100-300 dolarów (1/16, 1/8 finału), 200-500 dolarów (1/4 finału), 400-1100 dolarów (1/2 finału), 2000-6370 dolarów (finał).

Dla porównania zamieszczamy także ceny biletów na poszczególne fazy MŚ 2022 w Katarze:

Faza grupowa: 11 dolarów (IV kategoria), do 69 dolarów (III kategoria), do 165 dolarów (II kategoria), do 220 dolarów (I kategoria).Faza pucharowa: 10-275 dolarów (1/8 finału), 80-430 dolarów (1/4 finału), 140-950 dolarów (1/2 finału), 200-1600 dolarów (finał).

Udostępnij
Marcin Długosz

Marcin Długosz