Aktualności 2 kwietnia 2024

Furjan o odejściu z Canal+ Sport: ta decyzja długo we mnie dojrzewała

autor: Adrian Janiuk
Marek Furjan w rozmowie ze Sportmarketing.pl opowiedział szczegółowo o powodach odejścia z Canal+ Sport, nowym projekcie z Dawidem Celtem – "Break Point", a także skąd wzięła się pasja do tenisa. – Ostatnimi czasy było mnie mniej na antenie, a chciałbym pracować regularnie. Z tego powodu postanowiłem pójść w swoją stronę – powiedział Furjan.

Adrian Janiuk, Sportmarketing.pl: – Skąd wzięła się u ciebie pasja do tenisa? Ktoś cię nią zaraził?

Marek Furjan, komentator tenisa: – Nigdy nie trenowałem tenisa, choć często się mnie o to podejrzewa. Grywam amatorsko. Co prawda, jako nastolatek zadzwoniłem do jednego z warszawskich klubów tenisowych z zapytaniem, czy mógłbym zacząć trenować, ale okazało się, że było już za późno, żeby dołączyć do jednej z grup młodzieżowych. Musiałbym zacząć zajęcia indywidualne, co wiązało się ze sporymi nakładami finansowymi, więc zacząłem grać raz tylko w tygodniu z sąsiadem-tenisistą. Moja miłość do tenisa zaczęła się kształtować dawno temu, ale tak naprawdę przez długi czas śledziłem wiele różnych dyscyplin. Od początku jestem jednak ukierunkowany na tenis, komentuję go w telewizji od czternastu lat.

– Zatem przed tenisem jakimi sportami się interesowałeś?

– Byłem mocno wkręcony w biathlon za sprawą Ole Einara Bjoerndalena i Larsa Bergera. Ta generacja ścigająca się z Tomaszem Sikorą sprawiła, że śledziłem wszystkie zawody. Oglądałem także skoki narciarskie, gdy na skoczniach wyróżniali się Japończycy – Masahiko Harada i Kazuyoshi Funaki. U nas oczywiście główną rolę odgrywał Adam Małysz. Podpatrywałem również innych Polaków. Wtedy skakali Wojciech Skupień, Marcin Bachleda, czy Robert Mateja. Muszę przyznać, że od tamtego momentu moja wiedza o skokach nie została zbyt mocno odświeżona. Były to moje zajawki, ale prawdziwą pasją był tenis. Bardzo szybko ukierunkowałem się właśnie na tę dyscyplinę. Dzisiaj absolutnie nie czuję się na siłach, żeby odpowiadać o aktualnej sytuacji w biathlonie czy skokach narciarskich.

– Często grywasz w piłkę nożną. Nie uwierzę, że futbolem się nie interesowałeś?

– Oczywiście, że się interesowałem. Swego czasu oglądałem bardzo dużo piłki nożnej, a od lat trenuję z kolegami w Reprezentacji Dziennikarzy i gram w kilku warszawskich ligach szóstek. Nakierowałem się jednak na tenis i nigdy tego nie żałowałem. Jestem zdania, że w dzisiejszych czasach dyscypliny są tak rozbudowane, jest tyle meczów i rozgrywek, że chcąc być na bieżąco musisz skoncentrować się na jednej – dwóch. Mówiąc to, mam na myśli, że żeby być wiarygodnym dla widza, który ma często olbrzymią wiedzę i móc merytorycznie wypowiadać się na dany temat, powinieneś dokonać wyboru. Ja postawiłem na tenis.

– Nie tak dawno odszedłeś z Canal+ Sport. Domyślam się, że była to decyzja przemyślana?

– Taka właśnie była, ponieważ nie jestem zbyt spontanicznym człowiekiem. Uchodzę bardziej za osobę analityczną, która szczegółowo przemyśli wszystkie za i przeciw, zanim podejmie jakąś decyzję. Poza tym często konsultuję ważne dla mnie sprawy z kilkoma zaufanymi osobami z mojego otoczenia. Tak też było w tym przypadku. Ta decyzja długo we mnie dojrzewała, bo w ostatnich miesiącach zapotrzebowanie na moje usługi malało. Bardzo lubiłem pracę w tej stacji, ale w życiu dokonuje się różnych wyborów i w tej sytuacji postanowiłem odejść.

– Jaki był powód twojego odejścia z Canal+ Sport?

– Ostatnimi czasy było mnie mniej na antenie, a chciałbym pracować regularnie. Z tego powodu postanowiłem pójść w swoją stronę. Nie były to kwestie osobiste, ale mam swoje wyobrażenie dotyczące hierarchii na rynku komentatorów tenisa w Polsce i chciałbym być bardziej eksploatowany. Rzecz jasna, dopuszczam do siebie, że ktoś może w tym temacie mieć inne zdanie. Liczę się z opinią osób, które w środowisku tenisowym i dziennikarskim są dla mnie autorytetami, ale bardzo ważne jest też zdanie widzów, kibiców, dla których wykonuje się pracę podczas transmisji. Nie można zapominać, że słuchają nas ludzie, którzy często mają bardzo dużą wiedzę o dyscyplinie.

– Żal pozostał, mimo że sam postanowiłeś odejść?

– Nie ma co wokół tej decyzji robić jakiegokolwiek zamieszania, bo z takich sytuacji składa się nasze życie. Współpraca z Canal+ dała mi kilka fajnych wspomnień i bardzo dużo doświadczenia – możliwość pracy z najlepszymi tenisistkami świata podczas turniejów WTA Finals w Guadalajarze, czy WTA1000 w Miami, a nawet regularne prowadzenie studia. Uproszczę to i powiem po piłkarsku – czułem, że jestem do grania w pierwszym składzie, a nie siedzenia na ławce. Jest to temat wielowątkowy, ale w takiej sytuacji chciałem pójść w innym kierunku. Oczywiście absolutnie nie zamykam się na współpracę z żadną stacją, która transmituje lub będzie transmitowała rozgrywki tenisowe. W Canal+ poznałem wielu fantastycznych ludzi i odświeżyłem miłe kontakty sprzed lat, więc mam nadzieję, że na tenisowym szlaku się jeszcze spotkamy.

– Od razu po odejściu z Canal+ Sport komentowałeś Australian Open w Eurosporcie. To już tradycja, że można usłyszeć cię na antenie tej stacji.

– Tak się składa, że dokładnie od dekady komentuję dla Eurosportu turnieje wielkoszlemowe i jestem bardzo wdzięczny za taką możliwość. Prawa telewizyjne do Australian Open, Roland Garros i US Open od lat są w posiadaniu Eurosportu i dzięki temu mogę pracować przy największych turniejach. Chwalę sobie naszą współpracę i mam nadzieję ją kontynuować w kolejnych latach.

– Projekt “Break Point” podcast na kanale youtubowym, który współtworzycie z Dawidem Celtem, jest waszym oczkiem w głowie?

– Tak właśnie jest. W styczniu podjęliśmy z Dawidem rękawicę, ponieważ zobaczyliśmy, że na Youtube jest duże pole do popisu, jeśli chodzi o program tenisowy. Jest kilku znajomych kolegów w sieci, którzy takie treści produkują i trzymam za nich mocno kciuki, ponieważ miejsca wystarczy dla każdego. Im więcej treści tenisowych, tym lepiej dla kibiców. Ja też kiedyś działałem w różnych przestrzeniach – pisałem bloga oraz byłem felietonistą miesięczników tenisowych, więc wiem jakie jest to czasochłonne zajęcie, ale daje ono dużo radości. Z Dawidem w kilku aspektach jesteśmy różni przez co chyba nieźle się uzupełniamy.

– W jaki sposób da się to dostrzec?

– Dawid jest dobrej klasy tenisistą, świetnym trenerem i znakomitym ekspertem telewizyjnym. Co za tym idzie, duża część wartości merytorycznej dotyczącej analizy tego, co na korcie, jest w dużej mierze na jego barkach. Z kolei ja jestem tym gościem, który opowiada o tenisie, zbuduje narrację, zaproponuje wątki i naświetli kilka spraw z tenisowego świata. Produkujemy treści różniące się od siebie, co uważam za nasz atut. Cieszę się, że Dawid poświęca swój czas i wszedł ze mną w ten projekt. Chcemy rozwijać ten format, szczególnie zamierzamy go zagęszczać na czas trwania wielkich turniejów tenisowych. Zależy nam również na przekazie jakościowym. Nie chcemy, żeby to wyglądało jakbyśmy siedzieli w krzakach i coś tam sobie nagrywali.

– Jakie są plany i marzenia związane z projektem “Break point”?

– Myślę o tenisowych dokumentach. Brzmi to dumnie i skomplikowanie, ale chciałbym za jakiś czas wybrać się z operatorem kamery na jakiś turniej tenisowy, żeby pokazać trochę kuchni podczas dużych imprez. Początek jest zachęcający do tego, żeby myśleć o rozwoju. Zaufało nam w ciemno kilka firm – marka odzieżowa Recman, producent biżuterii Lilou i największy sklep tenisowy w Polsce – Strefa Tenisa. Nasi partnerzy zostali zarażeni przez nas wizją i podobnie jak my uwierzyli, że ten projekt ma sens. Bardzo im za to dziękujemy, bo bez ich pomocy trudno byłoby nam rozwijać “Break Point”.

– Jaką treść chcecie dostarczać słuchaczom?

– Nie chcemy, żeby były to treści wyłącznie bardzo profesjonalne. Oprócz naszych spotkań poświęconych analizie wydarzeń bieżących ze światowych kortów, chcemy również zapraszać pasjonatów tenisa, innych sportowców, czy ludzi kina i estrady. Często ci ludzie pasjonują się tenisem i bywają na wielkich turniejach. Nie chcemy ich pytać jak powinna grać Iga Świątek, czy Hubert Hurkacz, ale chcemy z nimi rozmawiać o to w jaki sposób przeżywają ich mecze. Pragniemy dostarczać ludziom treści, które lekko wchodzą przy bieganiu czy marszu w parku. Taka jest nasza wizja, a co przyniesie przyszłość, czas pokaże. Pozostaję jednak niezmiennie dobrej myśli i dziękuję kibicom za zainteresowanie naszymi filmami.