Aktualności 12 stycznia 2024

Czas na skoki. Ciekawie, emocjonująco i… drogo

Rusza pierwszy PolSKI Turniej w skokach narciarskich. Takiej formuły jeszcze w naszym kraju nie było. Skoczkowie wystąpią na trzech skoczniach, a do zdobycia będą nie tylko punkty Pucharu Świata, ale też dodatkowe trofeum i dodatkowe premie pieniężne. Problemy też są.

Władze Pucharu Świata od dawna szukają formuły na zwiększenie popularności skoków narciarskich. Poza takimi bastionami jak Polska, Austria czy Niemcy w innych krajach skoki narciarskie są dyscypliną niszową. Na początku lat 90. liczyli się jeszcze Szwedzi, pokazywali się zawodnicy z Korei Południowej, ale teraz próżno ich szukać w stawce. Kryzys przeżywają Finowie, Norwegowie, Czesi i Francuzi. Może cieszyć to, że dołączają zawodnicy z takich krajów jak Rumunia czy Turcja, ale nie wiadomo czy uda się tam zbudować trwałe podstawy i należy ich na razie traktować jako ciekawostkę.

Sandro Pertile, który z ramienia FIS zarządza teraz skokami narciarskimi, zgłasza bardzo egzotyczne pomysły, jak choćby rozegranie konkursów Pucharu Świata w Brazylii czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Taki event mógłby być ciekawy, ale wątpliwe, czy kibice potraktowaliby poważnie, a koncepcja skoczków narciarskich z Brazylii wymaga naprawdę wielkiej wyobraźni.

Kryzys widać też po oglądalnościach i to nawet w Polsce, gdzie skoki narciarskie są sportem narodowym. Według opracowania Nielsen Audience Measurement Konkursy 72. Turnieju Czterech Skoczni oglądało średnio 2,27 miliona widzów w telewizji (1,52 miliona osób w TVN i 749 tysięcy w Eurosporcie 1), co stanowiło aż o 1,67 mln oglądających mniej od poprzedniego TCS. Spory wpływ na to, że widownia nad Wisłą spada, może mieć też słaba forma polskich skoczków.

Plakat z napisem Puchar Świata i Dawidem Kubackim

Jednym z pomysłów na podgrzanie emocji jest tworzenie cykli na wzór najbardziej popularnego i prestiżowego Turnieju Czterech Skoczni. Od kilku lat w Norwegii skoczkowie rywalizują w ramach Raw Air, a Słowenia ma swoją Planicę 7. Teraz dołącza (nie wiadomo jeszcze czy na stałe) do PolSKI Turniej. Dzięki temu kibice mogą się emocjonować nie tylko tym, kto zdobędzie Kryształową Kulę na koniec rozciągniętego w czasie sezonu, ale po drodze mają zwiększoną dawkę emocji. Podobny manewr zastosowała ostatnio liga NBA, która stworzyła tzw. “In Season Tournament” i w ten sposób chce sobie poradzić z kiepskimi wynikami oglądalności meczów na początku sezonu.

Skoczkowie narciarscy będą rywalizowali na trzech obiektach: w Wiśle, w Szczyrku (po raz pierwszy w historii zagoszczą tam zawody z cyklu Pucharu Świata) i w Zakopanem. Dzięki temu przez najbliższe 10 dni Polska będzie światowym centrum skoków narciarskich, a transmisje Wśród firm wspierających ten cykl jest oczywiście największy mecenas polskiego sportu, czyli Orlen, a do tego także Grupa Azoty. Partnerami są 4F, miasto Szczyrk, Małopolska, COS Szczyrk i Superbet.

PolSKI Turniej w liczbach to: trzy konkursy indywidualne, konkurs duetów, konkurs drużynowy oraz trzy dni kwalifikacji, czyli łącznie osiem dni zawodów, które w najbliższym sezonie zimowym przez 10 dni będą odbywały się na skoczniach w Polsce. Nowością względem innych konkursów będzie klasyfikacja drużynowa, do której zliczane będą noty punktowe reprezentacji z konkursu duetów w Wiśle i zawodów drużynowych w Zakopanem oraz noty dwóch najlepszych zawodników zespołu w rundach kwalifikacyjnych oraz zmaganiach indywidualnych.

Najlepsza drużyna otrzyma do podziału 50 tysięcy euro, ale do zgarnięcia w trakcie zawodów będzie o wiele więcej pieniędzy. Pierwszą okazją na zarobek będą kwalifikacje do konkursu w Wiśle. Tutaj pieniądze zgarnia tylko zwycięzca, ale za to bierze od razu 3000 franków szwajcarskich. Potem robi się ciekawiej, bo na skoczni im. Adama Małysza przewidziano konkurs duetów. Warto się tutaj bić o zwycięstwo, bo do podziału jest tyle samo, co w konkursie drużynowym, gdzie startuje czterech zawodników. Tutaj premia trafi do dwóch kieszeni.

W zawodach par nagrody zgarnie osiem pierwszych drużyn. Najlepsza zarobi 30 000 franków szwajcarskich (ok. 140 000 złotych), druga 19 tysięcy, zaś trzecia 12 tysięcy (ósma ekipa wzbogaci się o dwa tysiące franków). Premie w konkursach indywidualnych wyglądają tak samo jak wszędzie – 13 tysięcy dla zwycięzcy, a dla 30. skoczka – 400 franków. Jeśli ktoś wygra kwalifikacje, konkurs indywidualny, duety i drużynówkę, to łącznie wyjedzie z Polski bogatszy o 31 tysięcy franków plus odpowiednią część z 50 tys. euro za wygranie cyklu.

Zapowiada się wiele emocji, niestety nie wiadomo czy trybuny się wypełnią. Cały czas dostępne są wejściówki, a kibice narzekają na wysokie ceny. Wejściówki premium na sobotni konkurs na Wielkiej Krokwi kosztowały 797,50 zł (te akurat się rozeszły), a najtańsze były po 213 zł (też już się rozeszły). Ciągle dostępne są  miejsca stojące za 266 zł oraz siedzące – 478,50 zł. Nawet bilet na kwalifikacje kosztuje ponad 100 złotych.

Na skoczni w Wiśle wyprzedane są jedynie bilety na niedzielny konkurs indywidualny. W sobotę zaplanowane są zawody drużynowe i tutaj też trzeba słono zapłacić: 159,50 zł za miejsce stojące lub dwa razy tyle za miejsce siedzące. Dużo tańsze są wejściówki na piątkowe kwalifikacje. Za wstęp zapłacimy 53,50 zł.

Najtańszy (choć nie znaczy, że tani) jest Szczyrk, gdzie płaci się 149 zł za miejsca stojące i 266 za siedzące.

fot. Press Focus