Aktualności 1 grudnia 2022

Szczęsny: “Założyłem się z Messim o 100 euro”

autor: Mateusz Mazur
Pomimo porażki z Argentyną reprezentacja Polski zdołała, po raz pierwszy od 1986 roku, zakwalifikować się do fazy pucharowej mistrzostw świata. Jednym z kluczowych wydarzeń środowego meczu był bez wątpienia rzut karny, obroniony przez Wojciecha Szczęsnego. 

“Teraz mamy remis”

W pierwszej części środowego spotkania defensywa reprezentacji Polski dość dobrze radziła sobie z ofensywnymi poczynaniami Argentyńczyków. W ostateczności na posterunku czuwał niezawodny Wojciech Szczęsny. Na naszego bramkarza liczyć mogliśmy nawet w najtrudniejszych momentach. Punktem zwrotnym meczu mógł być bowiem rzut karny podyktowany przez arbitra na nieco ponad 5 minut przed końcem pierwszej połowy.

Leo Messi nie był jednak w stanie zamienić jedenastki na gola i do szatni oba zespoły schodziły przy bezbramkowym remisie. Już po zakończeniu meczu Wojciech Szczęsny zdradził polskim mediom, co działo się w jego głowie tuż przed rzutem karnym: – Messi ma dwa sposoby nabiegania na rzut karny. Jeden bardzo powolny, wtedy patrzy na bramkarza. Drugi – zdecydowanie szybszy. Przy tym szybszym jest o tyle łatwiej, że zdecydowaną większość rzutów karnych strzela w lewy róg bramkarza, wysoko. Widziałem, że się nie zatrzymuje, biorąc rozbieg, to postanowiłem, że rzucę się tam, gdzie uderza najczęściej. I się udało. Do tej pory Messi strzelał mi karnego jeden raz. Trafił. Teraz mamy remis – stwierdził polski bramkarz.

Szczęsny założył się z Messim

Decyzję arbitra o podyktowaniu jedenastki uznać można za dość kontrowersyjną. Jeszcze dziś, wielu dziennikarzy i ekspertów uważa, że rzut karny dla Argentyny nie powinien mieć miejsca. Na swój sposób do dyskusyjnej decyzji sędziego podszedł Wojciech Szczęsny: – Powiedziałem mu, że stawiam 100 euro, że arbiter nie podyktuje rzutu karnego. Tak więc przegrałem zakład z Messim. To chyba nie jest dozwolone na mistrzostwach świata. Pewnie zostanę zawieszony. Ale mnie to nie obchodzi. Poza tym, nie zapłacę mu. Jego to też nie obchodzi. Dajcie spokój, 100 euro? – stwierdził w rozmowie z norweską TV 2.

Awans reprezentacji Polski do fazy pucharowej wisiał na włosku do ostatnich sekund. Po zakończeniu meczu biało-czerwonych wszyscy z niepokojem czekali na wieści dotyczące rywalizacji Meksyku i Arabii Saudyjskiej. Ekipa z Ameryki Środkowej nie zdołała jednak trafić do siatki po raz trzeci, co oznaczało, że drugie miejsce w grupie C zajmą Polacy. Teraz przed piłkarzami Czesława Michniewicza kolejne wymagające starcie. W niedzielę o 16:oo biało-czerwoni zmierzą się z obrońcami tytułu mistrza świata – Francuzami.