Z kraju 9 lipca 2015

Boniek: Odpłynęło z polskiego sportu około 40 mln zł

- Liczę, że uda się wypracować model, który będzie dobry i bezpieczny dla wszystkich - powiedział Zbigniew Boniek, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.


Od 2006 roku jest Pan twarzą jednego z bukmacherów internetowych – Expekt. W wielu wywiadach dawał Pan jednoznaczną opinię o obowiązującej ustawie hazardowej znowelizowanej w 2010 roku. Wprowadzenie zakazu reklamowania się firm bukmacherskich zablokowało możliwość wsparcia finansowego wielu klubów ekstraklasy. Co według Pana zmieniło się po umożliwieniu reklamowania naziemnych operatorów z siedzibą w naszym kraju?
– Sytuacja bukmacherów zarówno tych zarejestrowanych w Polsce, jak i operatorów działających na licencji UE jest w naszym kraju dość mocno skomplikowana. Obecne przepisy zrobiły raczej więcej złego niż dobrego dla wszystkich stron, przede wszystkim zmiany te uderzyły bezpośrednio w środowisko sportu, które dość mocno odczuło brak środków płynących ze sponsoringu. Zwróćmy uwagę na przykład Szkocji, sponsorem tamtejszej ligi została właśnie jedna z firm, która w naszym kraju takiego sponsoringu podjąć nie może. Szkoda, ale liczę, że osobom odpowiedzialnym w naszym kraju za regulację zakładów wzajemnych i gier losowych uda się wypracować model, który będzie dobry i bezpieczny dla wszystkich, taki model jest np. w Danii.

Jak wynika z raportu przygotowanego przez niezależny portal Bettingexpert.com, firma Expekt – (według przychodów) za zeszły rok jest na 2 pozycji, polscy operatorzy STS na 5 pozycji, Totolotek na 7 a Fortuna na 8 miejscu. Jednakże dysproporcje są ogromne, pierwszy na liście BET365 obejmuje 65,9 % całości przychodów. Za tym idą również olbrzymie pieniądze na marketing i promocje. Czy jest Pan w stanie podać szacunkowo jakich środków nie dostają polskie kluby i PZPN na skutek ograniczeń prawnych?
– Nie znam raportu firmy bettingexpert, natomiast dość powszechny jest raport fachowej firmy jaką jest Deloitte, raport ten wskazuje, że w dniu wprowadzeniu ustawy odpłynęło z polskiego sportu około 40 mln zł bezpośrednich środków na sponsoring. Na pewno pamiętamy Unibet 1liga, ze względu na tajemnicę handlową nie wolno mi podać konkretnych liczb, ale były to środki, które z pewnością mogłyby zrobić różnicę.

O ile pokerzyści mają swoje mocne lobby w Sejmie (pański kolega Jan Tomaszewski, poseł Górczyński), tak internetowi bukmacherzy zagraniczni nie są reprezentowani nie mając swojego widocznego orędownika zmian. Pana jednoznaczna postawa, Prezesa Związku jednej z najbardziej widowiskowej i popularnej dyscypliny sportowej, jest powszechnie słyszana ale niekoniecznie zauważona przez legislatora. Czy widzi Pan szansę zmiany bezsensownego prawa tak ograniczającego rozwój sportu w Polsce?
– Tu nie chodzi o lobbowanie za jakimiś konkretnymi rozwiązaniami, przyglądam się tematowi ustawy od dobrych kilku lat i widać, ze obecnie obowiązujące przepisy w Polsce nie sprawdziły się. Mogę się znów posłużyć przykładami, Dania ma około 5mln mieszkańców, po wprowadzeniu tam przepisów, rynek podmiotów zarejestrowanych na terenie Danii sięgnął 95%, przyznano tam ponad 40 licencji, to pokazuje, że przepisy tam działają, we Włoszech tych licencji jest dużo ponad 100. W Polsce z tego co czytałem licencji są 4, a rynek operatorów zarejestrowanych w Polsce to około 6-9%. W Anglii praktycznie każdy sport, klub jest sponsorowany przez branże bukmacherską, ma to miejsce w wielu krajach Europy, pozostaje mieć nadzieję, że podobnie będzie już wkrótce u nas

Powszechnie znana jest Pana niechęć do ministra Kapicy – „szeryfa hazardowego dzikiego zachodu” oraz jego błędnych działań, czego skutkiem są wyroki sądów administracyjnych i powszechnych odrzucających obowiązywanie istniejącego prawa. Nowelizacja będąca obecnie w Sejmie również nie rozwiązuje sprawy reklamy i legalnej dostępności do zakładów firm, mających swoją siedzibę w Unii. Czy PZPN nie mógłby być orędownikiem tych zmian, pokazując na przykładzie innych europejskich federacji, związków oraz poszczególnych klubów, jakiego rzędu środki nie trafiają do polskiego sportu?
– Chciałbym sprostować tę tezę, nie ma we mnie absolutnie niechęci do Pana Ministra Kapicy, rozumiem sytuację w której Pan minister stoi na straży obecnych przepisów, mimo, że są one niefortunne. Zachęcam jednocześnie Pana Ministra do tego by przyjrzeć się regulacjom, gdzie są one wolnorynkowe, gdzie tzw „szara strefa” wyeliminowała się samoistnie, a nie pod pręgieżem nakazów i zakazów, a na przykładzie wspomnianej już Danii widać to doskonale. PZPN jak każda inna federacja w Polsce byłaby szczęśliwa, gdyby mogła być wspierana przez branże bukmacherską, zresztą naszym partnerem jest STS. Chciałbym by inne federacje też miały taką możliwość, by 1liga miała sponsora jak w 2009 roku czy kluby z tradycjami, które borykają się z problemami jak Widzew. Moją rolą jako prezesa federacji, ale także osoby, która spędziła większość życia w środowisku sportowym jest podkreślanie tego typu problemów.

Gdyby tą myśl rozwinąć, mogło by się okazać, że środki uzyskane z reklam firm bukmacherskich mogły by posłużyć na rozwój sportu wśród młodzieży, poprawę stanu zaplecza technicznego i naprawę infrastruktury obiektów sportowych bez konieczności sięgania do budżetu Państwa. Czy według Pana takimi zmianami powinno być zainteresowane również ministerstwo sportu?
– Potrafię sobie wyobrazić sytuację w której część z przychodów przekazywana jest na poprawę infrastruktury, zaplecza czy szkoleń. Myślę, że dialog między Ministerstwem Sportu czy Finansów, a organizacjami sportowymi i branża bukmacherską byłby tutaj naturalnym i dobrym rozwiązaniem.