Wywiady 7 marca 2013

Jakub Mikuś: Trener mentalny działa jak legalny doping

- Dzisiejszy sport jest rozrośniętą machiną, a sportowcy używają wszystkich możliwości, aby osiągnąć cel. Czemu więc nie korzystać z legalnego dopingu? – mówi nam Jakub Mikuś, trener mentalny sportowców.
\"\"
– Jesteś trenerem mentalnym sportowców. Czym różni się taka rola od psychologa sportowego?
– Różnimy się oczywiście nazwą. Poza tym media często stosują te określenia zamiennie. Jestem zwolennikiem rzetelnego działania. Warto wspomnieć, że każdy psycholog sportowy to również trener mentalny, ale nie odwrotnie. Sam nie nazywam się psychologiem sportu ponieważ wybrałem inne studia, a umiejętności potrzebne do treningu mentalnego nabyłem na kursach i warsztatach. Techniki, które stosujemy są podobne. Sam jestem m.in. po kursach Programowania Neurolingwistycznego, które również zawiera narzędzia pomagające w mojej pracy. Nie jest to jednak złoty środek na wszystkie problemy, a jedynie zbiór technik, których użycie może znacznie przyspieszyć osiąganie pewnych celów i stanów potrzebnych do rozwoju. Niektórzy stawiają je w opozycji do działań psychologa, ale ja jestem innego zdania. Znam psychologów, którzy używają technik NLP, jedynie inaczej je nazywając, a ja korzystam z technik wywodzących się z innych nurtów psychologicznych. W tym wypadku najważniejszy jest rezultat.
 
– Czy popyt na usługi takich osób jak Ty będzie rósł?
– Sport na wysokim poziomie to umiejętność pokazania swoich możliwości, które zapewnią osiągnięcie założonego wyniku. W zależności od dyscypliny oznacza to sukces indywidualny lub drużynowy. Oczywiście zawsze będą istnieć ludzie, którzy zmniejszają znaczenie treningu mentalnego, ale spójrz na to z innej strony. Ludzie, których myślenie, czyli tzw. przekonania na temat świata, są przeciętne osiągają również przeciętne rezultaty. Jeżeli robisz to, co wszyscy to najprawdopodobniej będziesz mieć to, co wszyscy. Przekładając to na sport, żeby osiągnąć wysoki poziom potrzebne jest niejednokrotnie spełnienie dodatkowych czynników, które do sukcesu przybliżają. To często nie jest szczęście, talent czy zrządzenie losu, a umiejętność. Wtedy sportowiec może powiedzieć: wiem jak poradzić sobie z presją, wiem jak się skutecznie skoncentrować, wiem jak budować swój wizerunek, wiem jak osiągać cele i jeszcze dużo innych rzeczy wiem. Nie każdemu jest to oczywiście potrzebne, niektórzy nauczyli się tego naturalnie albo ich charakter sprzyjał przykładowo radzeniu sobie z presją, a inni mogą się tego nauczyć. Odpowiadając więc na Twoje pytanie, popyt już rośnie. Dzisiejszy sport jest rozrośniętą machiną, a sportowcy używają wszystkich możliwości, aby osiągnąć cel. Czemu więc nie korzystać z legalnego dopingu? 
 
– Cały czas odnoszę wrażenie, że w Polsce nie jest to, aż tak popularne. Możesz opisać, jak wygląda na zachodzie, czy w USA?
– Zgadzam się, ale widzę pozytywne zmiany. Na przykład, od początku stycznia do sztabu Polonii Warszawa dołączył psycholog sportu Paweł Habrat, który pracował również z piłkarzami podczas Euro. Tym razem będzie miał jednak więcej czasu na spełnienie swoich zadań. Stała obecność takiej osoby w sztabie, oprócz możliwości konsultacji z trenerem czy zawodnikami, pozwala też mieć wpływ na tzw. team spirit. Na zachodzie pracę taką traktuje się po prostu jako część sportu. Odbywają się liczne konferencje, na których przedstawiane są sprawdzone rozwiązania pracy ze sportowcami, a kluby chętnie korzystają z takich specjalistów. Jedną z takich konferencji jest Leaders in Performance, która ma miejsce na stadionie Chelsea w Londynie. W tym roku konferencja zapowiada się naprawdę ciekawie. Co roku swoje wykłady przedstawiają znane postaci ze świata sporu. Świetnym przykładem może być Steve Peters, który od początku roku 2000 pracuje z brytyjskimi kolarzami. Jak wiadomo od tego czasu ich wyniki znacznie się poprawiły. Co ciekawe jednak, od końca listopada pracuje on również z piłkarzami Liverpoolu. Powoli nadchodzi czas, gdzie będzie można powiedzieć, czy jego praca przyniosła zamierzony efekt. Około pół roku to okres w którym można już coś zmienić w drużynie i wydać pierwsze oceny. 
 
– Jacy sportowcy najczęściej sięgają po pomoc u osób będących trenerem mentalnym?
– Najczęściej tacy, którzy wiedzą czego chcą. Nie zawsze wiedzą jak to coś osiągnąć, nie zawsze wiedzą kiedy to chcą osiągnąć, ale wiedzą, gdzie chcą w tym świecie sportowym być. Obojętnie jednak czy przychodzi do mnie zawodnik walczący o lokalny puchar w amatorskim turnieju tenisowym, który stresuje się grając przed znajomymi czy zawodnik ekstraklasy piłkarskiej zawsze chodzi o jedno. By być coraz lepszym. Niektórzy dopiero zaczynają swoją karierę, a inni już są w jej trakcie. Zdarzają się również sytuacje, gdy sportowiec ma problem, aby wrócić do dyspozycji sprzed kontuzji. Progres w sporcie może być bardzo szybki, ale należy pamiętać, że jest też w pewny sposób ograniczony czynnikami fizycznymi. Rolą treningu mentalnego jest możliwość decydującego znaczenia w momencie, kiedy ciało jest przygotowane na sto procent. Wtedy głowa może okazać się kluczowa.
 
– Czy spotkania ze sportowcami ograniczają się tylko do wizyt i rozmów? Czy podejmujecie inne aktywności?
– Konsultacje odbywają się w różnych miejscach. Czasem jest to rozmowa w kawiarni, a czasem wizyta na placu boju zawodnika. Na boisku, korcie czy basenie. Dzięki temu możemy pracować w naturalnym środowisku sportowca, co przydaje się przy niektórych ćwiczeniach. Na pracę ze sportowcem składają się również sugestie, których celem jest obudzenie podświadomych reakcji. Aby przełożyć to na prostszy język – chodzi tutaj przykładowo o przeczytanie książki czy oglądnięcie filmu, którego pointa wywoła zamierzony efekt. Nie musi być on związany w sposób ścisły ze sportem. Czasem ma pokazać jak znieść porażkę, a czasem po prostu mocno zmotywować. Każdy zawodnik jest inny, co wymaga z mojej strony poznania osobowości sportowca. To jest najczęściej pierwszym etapem naszej współpracy. W jego trakcie poznaje charakter sportowca, dzięki czemu wiem jakie metody motywacji, osiągnięcia celu czy wywoływania pewności siebie będą najbardziej skuteczne. W międzyczasie zawodnik wyznacza swój cel. Tworzymy wspólnie kroki, które do niego doprowadzą i przechodzimy do meritum, czyli do właściwego treningu mentalnego. Opiera się on na różnych ćwiczeniach i technikach, którymi wzmacniamy słabe strony, budujemy odpowiednią pewność siebie, a także rozwiązujemy pojawiąjące się przeszkody. To duże pole do popisu dla samego sportowca. Potrzeba samozaparcia jest tutaj równie ważna jak w treningu fizycznym.
 
– Czy Twoim zdaniem zachowania podczas konferencji prasowych mogą wystraszyć rywala? Przykładem z brzegu są Szpilka i Zimnoch.
– Trafiłeś w mój ulubiony temat. Gra mentalna to część sportu, która jest często stosowana, niekoniecznie jednak wcześniej przygotowana. Według mnie – może być bardzo skuteczna. Czy można tak przestraszyć rywala? To zależy jakiego. Jeżeli ktoś weźmie to na serio, to faktycznie może to wpłynąć na dodatkową presję, a ostatecznie przysłowiowe ”związanie nóg” i porażkę. Jak wiadomo transmisje bokserskie są aktualnie przeprowadzane w systemie PPV i wiąże się to z wymogiem podjęcia działań, które doprowadzą do wysokiej sprzedaży takiej usługi. Całkiem możliwe więc, że im więcej osób kupi transmisję tym większy procentowo może być zarobek pięściarzy. Robienie przez nich show w takim wypadku jest więc jak najbardziej zrozumiałe, zwłaszcza w kontekście ekonomicznym. Czasem może być to udawane, ale w tym wypadku wygląda to jednak dość naturalnie, więc istniejący między nimi konflikt dodatkowo napędzi tę machinę. Teraz mamy YouTube, Facebooka, czy Twittera więc możliwości żeby wyzwać przeciwnika jest mnóstwo. Dodatkowo temperatura została podniesiona również na ostatniej gali Polsatu przez pytania dziennikarza. W boksie m.in. właśnie to się sprzedaje. W innych sportach rola takich gier mentalnych jest równie wysoka. Mourinho kiedyś powiedział, że kiedy idzie na konferencję prasową przed meczem, w jego głowie gra już się rozpoczęła, a kiedy idzie na konferencję prasową po meczu, gra się jeszcze nie skończyła. Podoba mi się takie podejście. Podobnie, odwołując się do innej jego wypowiedzi, jeżeli trener powie, że na wojnę idzie tylko z zawodnikami, którym ufa, morale drużyny i pewność siebie wybranych zawodników może diametralnie wzrosnąć. Wspomnę również cenionego przeze mnie, mistrza gier mentalnych, Muhammed Ali, krzyczący przed walką z Sonnym Listonem: „if you want to lose your money, be a fool and bet on Sonny” czy Chilaverta mówiącego: „jeżeli porównywać bramkarzy do samochodów to jestem najnowszym modelem Mercedesa”. Tak więc prowokacja to jedna ze strategii, która może się sprawdzić.